M'gann M'orzz
Liczba postów : 89 Data dołączenia : 22/05/2014
| Temat: Na zewnątrz Pią Lip 31, 2015 5:59 pm | |
| Ogrodzony i pilnowany przez strażników teren wokół budynków więzienia. | |
|
M'gann M'orzz
Liczba postów : 89 Data dołączenia : 22/05/2014
| Temat: Re: Na zewnątrz Pią Lip 31, 2015 6:37 pm | |
| Megan nie była może ekspertką w sprawach Gotham City, wiedziała jednak wystarczająco wiele, aby mieć świadomość dokąd powinna odstawić swojego świeżo pojmanego kryminalistę. Do wyboru miała co prawda kilka różnych placówek znajdujących się na terenie oraz w pobliżu, ale najbardziej odpowiednią wydawało jej się być więzienie - a raczej zakład penitencjarny - Blackgate i to właśnie ku niemu od razu się skierowała, prowadząc sferę z przestępcą tuż za sobą - wciąż wysoko w powietrzu. Ułatwiało to sprawę o tyle, że kompleks znajdował się na niewielkiej wyspie w zatoce Gotham, a więc tak czy siak musieliby jakoś przekroczyć wodę. Po drodze Marsjanka kompletnie ignorowała słowa transportowanego przez siebie mężczyzny, nie przejmując się jakoś szczególnie jego groźbą straszliwej zemsty. Nie chodziło nawet o to, że go nie doceniała. Po prostu... Ciężko byłoby się martwić za każdym razem, gdy słyszała coś takiego. Dziewczyna doskonale wiedziała, że narobiła sobie wielu wrogów, ale niestety była to po prostu część tego, czym zdecydowała się zajmować. Nie mogła przecież liczyć na to, że łapani przez nią kryminaliści będą zadowoleni z jej przykładnej pracy i zachwyceni szansą powrotu do więzienia... A szkoda. To byłaby miła odmiana. Po przybyciu nad wyspę Miss Martian obniżyła lot i wraz ze swoją bańką wylądowała na odgrodzonym terenie zakładu. Już z daleka zwróciła na siebie uwagę strażników, ale zakładała, że kto jak kto, lecz akurat oni powinni wiedzieć, że mają do czynienia z bohaterką... Nawet jeśli fizycznie młodą. Zgodnie z jej przewidywaniami nie została zaatakowana i mogła w spokoju oddać przestępcę pod opiekę pracowników ośrodka. Dopiero w tym momencie od jednego z nich poznała imię... A raczej pseudonim tego mężczyzny. Ratcatcher. Pasował bardzo dobrze, to musiała mu przyznać. Teraz wystarczyło już tylko odbyć drogę powrotną w to samo miejsce, z którego dopiero co odleciała - i mieć nadzieję, iż Luculus nie zdążył się nigdzie ukryć albo oddalić aż na tyle, by nie była w stanie go znaleźć. Oby jej posłuchał i jednak na nią zaczekał...
Z/t.
| |
|